Wyrwać kręgosłup wszystkim politykom, księżom i innym pieprzonym
zwyrodnialcom. Jebać skurwysynów i niesprawiedliwość całego świata. Wyplenić
rasizm i pozostałą nietolerancję. Niechęć. Nienawidzę braku tolerancji i jebie
mnie to, co inni myślą o takim podejściu. Jebie mnie opinia prostaków! Irytacja
sięga zenitu, gdy te wszystkie moherowe babcie żegnają się na mój widok. Apage
Satanas! Precz zwyrodnialcu! Wynocha grzeszniku! Krzyczą. Wrzeszczą, jakby same
były opętane. Uciekają. Uciekają do kościołów, by Bóg przebaczył im, że
spotkały kogoś takiego jak ja. By Bóg je wyniósł pod niebiosa za fakt, że
próbowały mnie nawrócić. To śmieszne. W tych ludziach jest pełno nienawiści.
Nienawiści i hipokryzji. Nie mam pojęcia, może one wiedzą co czynią? Albo ktoś
je opętał. Gdyby było to drugie, to przynajmniej w jakiś sposób tłumaczyłoby to
ich zachowanie. Ironia. Znasz to pojęcie? Jeśli nie, to poszukaj w słowniku.
Nie jestem zwyrodnialcem. A może jestem? Bezwzględnym brutalem, chamem i
prostakiem. I chuj. Wcale mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Przynajmniej
nikt niepożądany się do mnie nie przypierdala, jak jakiś rzep do psiej dupy.
Miejcie własne życie. Dajcie żyć innym! Dajcie żyć mnie! Mam was dość. Tych
hipokrytów, którzy mówią, że wierzą w Boga, biegają do kościoła i komunii kilka
razy dziennie, a klną i robią wszystko, by tylko uprzykrzyć życie innym. Jebią
mnie tacy ludzie. Są jak wrzód na dupie społeczeństwa. Też jestem takim
wrzodem, tylko na inny sposób. Prze… chuj.
Nie jestem ćpunem, satanistą, mordercą. Nie jem kotów, nie piję ludzkiej
krwi, nie odprawiam czarnych mszy i nie składam krwawych ofiar. Tak. Połamałem
komuś kręgosłup, wybiłem kilka zębów, zaatakowałem nożem i byłem w więzieniu.
Więzienie jest przejebane, ale zapewne lepsze niż nasza szara rzeczywistość,
jebana społeczność, w której nawet najlepszy przyjaciel wbije ci nóż w plecy,
gdy tylko się odwrócisz.
Pierdol system,
zostań anarchistą!
Wbiłem mężczyźnie nóż
w plecy, między żebra i tuż przy kręgosłupie. Nie uciekałem. Stałem nad nim i
patrzyłem, jak po brudnym asfalcie rozlewa się rubinowa ciecz, znacznie
częściej nazywana krwią. Jęczał i klął jak opętany, zwijając się z bólu.
Śmiałem się.
Jestem szaleńcem.
Szaleńcem, dokarmiającym raka płuc.
Szaleńcem-skurwysynem, który krzywdzi innych bez żadnych skrupułów.
Klnę, palę i piję. Lewą ręką mogę Cię zabić. Prawej sam się boję. Wiecie co
jest największym oksymoronem? Że zbrodniarz mieszka i przyjaźni się z
policjantką. To śmieszne, ale za moją małą policjantkę, Moirę, oddałbym życie
bez mrugnięcia okiem. Moira jest typem człowieka, który z miłości do drugiej
osoby daje się upokorzyć. W życiu pyskata i pewna siebie, jak przystało na
dobrą, prawdziwą policjantkę. W miłości niestabilna, pozwalająca chłopakowi, by
robił z niej największą kurwę i wycierał sobie swoją krzywą mordę w dziewczynę,
jak w szmatę. Reinhold, ty pierdolony sukinsynu!
Przyjaciół trzymaj blisko, wrogów jeszcze bliżej. Niby nic, ale coś w
tym jednak jest, czyż nie? Nie mam żadnych ciągot religijnych. Jestem
anarchistycznym antychrystem. Przejebane. Mam w dupie to, co inni sobie
pomyślą. Wszystko, co nie dotyczy mnie, to mnie nie obchodzi. Prawdę mówiąc, to
nawet to, co mnie dotyczy, również gówno mnie obchodzi. Całe społeczeństwo mnie
jebie. Ty, który teraz to czytasz… Nie łudź się. Skoro jebie mnie opinia
społeczeństwa, to ty również mnie nie obchodzisz. Nigdy nie będziesz mnie
obchodził. I nie łudź się szczęśliwym życiem, szybką i bezbolesną śmiercią czy
cudownym życiem po śmierci. Wszyscy umrzemy i zostaniemy zjedzeni przez robaki,
leżąc dwa metry pod powierzchnią ziemi. Zgnijemy. My już gnijemy. Cała
społeczność gnije od środka.
Mdli mnie na widok zakłamania. Chce mi się rzygać na myśl o tym, co
dzieje się dookoła. Pieprzona szara rzeczywistość, biegające, różowe i tlenione
na blond nastoletnie dziwki. Sprzedają swoje ciało za grosze, albo za parę
tanich jeansów na wagę. Głupie kurwy, które potrafią tylko udać orgazm, a nawet
nie potrafią facetowi porządnie obciągnąć. Duże kurwy i małe kurewki.
Hipokrytki, które bez zmrużenia oka mówią o tym, co robią. I które bez
mrugnięcia nazywają niewinne istoty dziwkami i kurwami, podczas gdy prawda jest
zupełnie inna. Jak Akeelah. Ale ja nie żałuję. Nie żałuję, że po wyjściu z
więzienia przeleciałem jakąś zakompleksioną małolatę. Życie jest za krótkie, by
żałować swoich czynów i decyzji.
Nienawidzę ich. Nienawidzę tego całego zjebanego społeczeństwa. Ich
fałszywej uprzejmości i całego marnego życia w kłamstwie. Najchętniej pozbyłbym
się właśnie wszystkich oszustów, skurwysynów, pedofili i gwałcicieli. Gdybym
chciał, mógłbym ich wymordować. Tych wszystkich zwyrodnialców, którzy nie
zasługują na życie. Ale tego nie zrobię. Nie zrobię, bo to mija się z celem, by
iść do więzienia za dobry uczynek.
Ja i dobry uczynek?
Zabawne.
Nie chciałbym żyć wiecznie. Życie po trzydziestce musi być bardzo nudne.
N.A.Mihailov.